Ron. Nowy obiekt moich westchnień. Po prostu powala intelektem. Zakochuję się w nim już czwarty raz, z racji, że czytam czwarty tom Harry'ego Pottera. Mój Ronuś dorasta i nie mogę sobie wyobrazić, co będzie w tomie siódmym. Chyba pożrę go żywcem.
P.S. Czasem mam nieprzemożną ochotę, by ktoś pieprznął mnie patelnią. Ta absurdalna rzeczywistość, w której przebywam, przyprawia mnie o migrenę. Niemal jak dzisiaj pamiętam słowa koleżanki, która na Wigilii klasowej podzieliła się ze mną opłatkiem, życząc mi, bym w końcu spotkała ludzi, którzy będą moimi przyjaciółmi. Taak, jakby to było w ogóle możliwe. Nie ma takiej opcji, skoro jestem samotnikiem do szpiku kości. Mówi się trudno. To jest we krwi.
Pozdrawiam, hghjfhfdjhjfg.