Przed moim wyjazdem do Tajlandii kontakt z małpami miałem tylko w zoo w Gdańsku. Zawsze mnie zastanawiało jakie są zwierzęta od których w jakimś stopniu "pochodzimy" albo chociaż posiadamy wspólnego przodka. Widziałem tylko dwa gatunki. Pierwszym z nich z pewnością jest kapucynka (widoczna na zdjęciu), a drugi nie mam pojęcia, ale postaram się wrzucić jakieś zdjęcie które zrobiłem (w najbliższym czasie)
Po godzinnie jazdy klimatyzowaną taksówką w nieznanym kierunku w końcu się zatrzymujemy na placu, kierowca wysiada i otwiera nam drzwi vana. Wysiadamy iii.... jest z nami nasz nierozłączny towarzysz wycieczki - upał. Jest tak gorąco, że ławki, które są postawione w cieniu w mgnieniu oka są już zajęte przez turystów obdażonych bardziej bystrym okiem i większą chęcią przetrwania. Gdy dojechały kolejne taksówki z żądnymi nowych doświadczeń turystami z całego świata zawołał nas młody Taj z Galaxy S3, który nam się przedstawił (niestety zapomniałem jak miał na imię, a nawet jakbym pamiętał bym nie dał rady go napisać) jako nasz przewodnik wycieczki. Przed naszymi oczami rosła góra u stóp której radośnie biegały małpy. Nie były nas wystraszone, one po prostu przyszły na śniadanie... Tak. Na śniadanie. Jak głupio by to nie zabrzmiało nauczyły się, że codziennie rano przyjeżdżają ludzie i dają im jeść. Pewnie się zastanawiacie skąd miałem jedzenie skoro nie wiedziałem, że będą małpy i będzie można je karmić z ręki, a raczej z ręki do ręki.
Otóż już spieszę z wyjaśnieniem. Tajlandia jest krajem ludzi szczęśliwych, gdzie każdy ma pracę. Nie masz pracy? Oto przepis na pracę :
- kilka kiści bananów
- orzeszki
- worki foliowe
Masz już co potrzeba? Nasyp orzeszki do pustych butelek PET, wsadź je wraz z bananami do worka i sprzedawaj jako pakiet, którym można karmić małpy.
ciąg dalszy nastąpi.
fajnie się czyta komentarze, że ktoś czyta to co piszę tak więc proszę o jakiś odzew! ps. nie czytam tego co piszę, a edytora nie mam :(