Uwielbiam chwalenie się takimi zdjęciami myśląc, że wszystko jest w porządku.
Co my tutaj mamy? Najprościej by było rzec: "g...", ale to jest zbyt proste i ogolne. Zaczynamy wyliczanie.
1. Zwyczajnie źle przekłute, wystarczy spojrzeć na odległość. Pomijając już fakt, że igłami iniekcyjnymi nie powinni kłuć niedoświadczeni piercerzy (jeśli chodzi o przekłucia powierzchniowe).
2. Dziewczyna leży na kanapie czy łóżku bez żadnego nawet podkładu. Syf, kiła i mogiła.
3. Co z tego, że piercerka (przyjmijmy umownie, że jest to płeć żeńska, chociaż sądzę, że na miano piercerki nie zasługuje w ogóle) ma na dłoniach rękawiczki (diagnostyczne lateksowe, powinny być sterylne lateksowe), skoro szoruje nimi po brudnym ubraniu osoby przekłuwanej?
4. Pod rękawiczką (prawa dłoń) możecie dostrzec pierścionek/obrączkę. Nie ma to jak narażać rękawiczkę na rozdarcie, a co za tym idzie różne komplikacje.
Tego na zdjęciu już nie widać, ale naprawdę wątpię, by kark osoby przekłuwanej został wcześniej zdezynfekowany, nie wspominając o rękach osoby przekłuwającej. Ciekawe też, jaki to też niesterylny i nieodpowiedni kolczyk został dziewczynie włożony w kark i po jakim czasie wystąpiła infekcja i/lub migracja. Bo tak się właśnie kończy przekłuwanie u podobnych partaczy.