Nie zamierzałam zakochać się w Tobie, poprostu tak wyszło.
Czasem mam dość tych moich wahań nastrojów. Bardzo chciałabym móc spojrzeć w lustro, szczerze się uśmiechnąć i powiedzieć do samej siebie 'Jestem szczęśliwa i to szczęście nie jest zależne od jakiejkolwiek osoby.' . Bo tak właściwie, jedynym powodem mojego złego nastroju i braku chęci na cokolwiek jest nadmiar uczuć sprawiający, że mam dość wszystkiego. Ci, którzy to przeżywają, oczywiście wiedzą, że chodzi tu o miłość. Cholernie skomplikowane uczucie, nieprawdaż ? Daje tak samo dużo szczęścia i radości, co smutku, bólu, goryczy...Niestety nie wyróżniamy jednej miłości...dzielimy ją raczej na odwzajemnioną, szczęśliwą...oraz tę nieodwzajemnioną... Ale dlaczego ja muszę smakować tej drugiej ? Nie wiem,najwyraźniej życie postanowiło rozszerzyć asortyment moich doświadczeń. Cóż, postaram się to znieść. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele uczuć może mieścić się w człowieku. A tu proszę, niespodzianka. Nagle do serca małej gówniary ktoś podrzuca dwa miliony różnych uczuć, niekoniecznie tych przyjemnych. I teraz 'radź sobie mała' . Nie jestem dobra w tych głośnych 'rozkminkach'...jakoś lepiej to wszystko brzmi w mojej głowie...ale gdy tylko próbuję ciężar tych myśli przerzucić na cokolwiek innego...ani podczas rozmowy, ani w jakikolwiek inny sposób nie potrafię tego przedstawić tak, jak w moich pierwotnych rozmyślaniach.. Ehh..a mi poprostu zależy na tym, żeby on był. Tu i teraz, przy mnie. Chcę mieć prawo do posiadania świadomości, że jest taka osoba, która na dobranoc chce wsłuchiwać się w rytm uderzeń mojego serca. Znienawidziłam uczucie niepewności. To to, co mnie zabija od środka prawie rok. Nienawidzę domyślać się co on robi. Nienawidzę tego kłucia w sercu, które jest oznaką zawodów z którymi zmagam się codziennie. Nienawidzę spoglądać na wyświetlacz telefonu z nadzieją, że może nie poczułam przychodzącego sms'a , oraz nienawidzę tego uczucia, gdy po raz kilkutysięczny nie widzę na nim wiadomości od niego. Nienawidzę zastanawiać się, co on o tym myśli. Nienawidzę domyślać się jego planów. Nienawidzę każdej próby rozgryzienia jego toku myślenia. Nienawidzę widoku dziewczyn w moim wieku, które jednego dnia obściskują się ze swoim 'księciem' , a następnego dnia zmieniają obiekt swoich uczuć. Nienawidzę, bo gdzie tu jest sprawiedliwość ?! Czemu ja tak nie potrafię ? Czemu tłamszę to wszystko w sobie ? Czemu wybrałam nieodpowiednią (?) osobę ? Czemu nie mogę być jedną z tych roześmianych małolat, bawiących się w poważne związki ? Czemu nie potrafię ? Czemu ? Za dużo myśli... I wiem, ze powinnam się cieszyć bo: 'jestem zdrowa, mam dom, rodzinę, która mnie kocha, przyjaciół, mogę mieć wszystkie ciuchy, które mi się spodobają, mam możliwość rozwijania swoich zainteresowań' . No dobrze, próbuję tak myśleć ! Ale nie idzie mi to zbyt dobrze. Mój mózg ograniczył się jedynie do rozpamiętywania tego, że jest źle. Bo jestem tą pechową idiotką, która nieszczęśliwie się zakochała. Głowa mi pęka. Jedyne co chcę słyszeć to jego głos, jedyne co chcę widzieć to on, jedyne co chcę czuć to jego dotyk i zapach, jedyne co chcę robić to spędzić z nim całą wieczność na uśmiechach, patrzeniu się w oczy, rozmowach prowadzonych szeptem, tak by wyznając wszystko tej ukochanej osobie móc upajać się jej zapachem, który sprawia, żę zapominam jak mam na imię. Tymczasem, codziennie budzę się z uczuciem, że tracę tak cenny czas. Chodzę tam, gdzie spodziewam się go widzieć. Dostosowuję swój plan dnia, do ewentualnego spotkania z nim. Jestem, ale mnie nie ma. Nie ogarniam tego, co się dzieje. Potrafię po kilkadziesiąt razy przeczytać nasze wszystkie rozmowy, by zatracać się w dawanej mi nadziei. Niestety po chwili wracam do świata realnego. Do tego co się dzieje tu i teraz i wtedy ból uderza we mnie ze zdwojoną siłą. Właśnie w takich momentach najczęściej wybucham niekontrolowanym płaczem, który daje mi chwilową ulgę. Coraz częściej czuję, że te wszystkie uczucia, które tak długo się we mnie zbierają, rozsadzą moją klatkę piersiową. A wtedy opętana bólem wybiegnę z domu i wyrzyczę całemu światu, jak bardzo Cię kocham i jak bardzo tego żałuję. Może wtedy zrozumiesz, to co się dzieje w mojej głowie i moim sercu....Gdybyś obiecał spełnić moje każde życzenie... jedyne co przyszłoby mi do głowy to banalne i dziecinne 'tylko mnie kochaj..' . No ale po co rozmyślać nad taką daleką przyszłością, skoro nie wiem co będzie jutro? Cholera, znów nie wiem ! Los stawia stanowczo zbyt dużo znaków zapytania w tej komedii życia.
http://xmlodax.wrzuta.pl/film/8WcicoX2Vv9/brakuje_mi_ciebie_... wkręciło mi się . .
mam swoje naje . <3 .!
bo tylko tego pragnę,
bo tego chcę teraz . .
Twej P R Z Y J A Ź N I . .
bo M I Ł O Ś Ć umiera . .