Olimpiada

No i olimpiadzie. Miesiące przygotowań, nauki... I wszystko co wiesz, trzeba sprzedać w dwa dni.

Po pisemnym wydawało mi się, że jest ok, że w miarę napisałam. Niestety, inni napisali lepiej. 10. miejsce. Nerwówka przed ustnym, bo trzeba nastukać jak najwięcej punktów. Na szczęście quiz bardzo mi podpasował -20/20. Prezentacja też ok, ale bardzo zaskoczyli mnie pytaniem dodatkowym. Udało mi się wybrnąć - 19/20. Ostatecznie wskoczyłam na 7. miejsce - 124,5 pkt. Czy wystarczy na centralny? Oby. Prawdopodobnie będę na styku - mam nadzieję, że nie pół punktu pod kreską. Przed pisemnym wylosowałam szczęśliwy numerek p. Nowackiej, może mój też będzie?

Czekanie, czekanie, czekanie... co najmniej dwa tygodnie...

Poza tym oryginalne towarzystwo na olimpiadzie. Kopernik... pfff... Rozmowy na temat komunizmu i koralowców. Potrzebuję odmóżdżenia! Filip mówiący jakby był zjarany, Bartek wściekający się na zadania, Bobciu chodzący z rozpiętą spódnicą, przystanki co 50 metrów - Kopernik zrobi wszystko, żeby nie było zbyt łatwo. Naprawdę cieszę się, że chodzę do Kościucha.

Wrzucam nieoficjalne zdjęcie Dominiki Niestety, nie mogłyśmy pogadać, w końcu jest członkiem komitetu okręgowego. Mam nadzieję, że uda mi się tam wkręcić za rok. Do Poznania przyjechał też Daniel. Zdziwił mnie, że nie studiuje za granicą, wcześniej dumnie gadał o Sorbonie, a wylądował w Krakowie.

Gdy dziobałam na ustny, w Kaliszu była studniówka. Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, że ominęła mnie fajna zabawa. Ale nie żałuję mojej decyzji. Mam tylko nadzieję, że nie poświęciłam studniówki na marne

Czekamy na Julkę. Za miesiąc będę już oficjalnie ciotką. Jak to poważnie brzmi. 

A za dwa i pół miesiąca MATURA