Wkurzyłam się dziś. Denerwują mnie te śmieszne szajki wolontariuszy, którzy przyjeżdżają wpierw z pomocnymi dłońmi do pracy przy koniach, a potem poprostu olewają te zwierzęta. Taka fałszywa "miłość" ;]
Trochę pokłóciliśmy się dziś z Pawłem, bo też sobie olał zwierzęta i zajął się innymi obowiązkami. Trzeba to zmienić od poniedziałku. Na koniec dnia malowniczo wypierdzieliłam się w progu drzwi. Stłukłam kolano i łokieć.. Paweł się wystraszył trochę i synek też bo płakał razem z mamą :)
Bolało :(