Pomyślmy. Z kim lubimy rozmawiać?
Nie szukajcie w głowie konkretnej osoby....tylko konkretnych cech, które ta osoba, ten ktoś musi posiadać albo też ich nie posiadać. Cech, które odgrywają najważniejsze role w konwersacji z LUDŹMI, nie z samym sobą....
To jest tak cholernie frustrujące kiedy mówisz coś rzeczowego, a twój rozmówca słyszy tylko myśli w swojej głowie i sam sobie z nimi gada...ale na głos!!!!!! Czyli Tobie się wydaje, że mówi do Ciebie. Niespodzianka, bo wcale nie...
Kluczem do dobrej rozmowy jest słuchanie! SŁUCHANIE, S-Ł-U-C-H-A-N-I-E, SŁU-CHA-NIE, SłUcHaNiE, słuchanie, SŁŁŁUUUCHAAAAANIEEE.
Ale coś jeszcze. Odpowiadanie z sensem komuś na jego hasła. Nie na swoje! (to się zalicza do rozmowy z samym sobą) Rozmowa czyli dialog, logiczny dialog. Masz w dupie czyjeś zdanie, to co chce powiedzieć....ok nie otwieraj w takim razie swojej gęby. Zamknij się sam, przemilcz i odejdź najlepiej.
taki trochę przykład teraz :
-dzień dobry, będzie jeszcze jedna taka bluzeczka w rozmiarze 40 ?
-jeżeli na wieszaku nie ma to podejrzewam, że już nie ma.
-a w przymierzalni, może ktoś przymierzał?
-nie ma tam na 100%, mogę pani sprawdzić w innym salonie....
-w magazynie też nie macie?
-niestety nie
-proszę sprawdzić, bo mi bardzo zależy, możne się znajdzie....
- o.O ( nosz kurwa mać!)
Jeszcze trochę spotkam takich ludzi i sfiksuje....bo przecież nie rzucę się na takiego egoistę, niewidzącego niczego więcej prócz końca swojego nosa, nierozumiejącego prostych zdań.
Kolejna rzecz, która już u mnie nie przejdzie....Pierdolenie o jednym w kółko. Podchodzi ktoś do ciebie... mówi co u niego słychać, jak mu źle na tym świecie...ok...wyżalić się zawsze można....ponoć bardziej pomaga...Tylko trzeba się zastanowić, czy takie gadanie ma na celu zwalczać niezręczną ciszę, czy po prostu biadolić ile się da i komu się da?
Jednak kiedy zdarza się to setny raz w ciągu dnia to zastanawiasz się czy przypadkiem nie jesteś otoczony jakimiś psycholami z każdej strony....Co masz zrobić, że komuś jest źle i niedobrze...co Ty kurwa masz zrobić....
Albo...Twój znajomy ma problem, który tak go przytłacza, że nie widzi sensu w życiu, że ohy ahy z bólu się zesra zaraz...
Z początku chcesz szczerze pomóc...50 dni mija a ten twój znajomy nadal ma ten sam problem, który w cale problemem nie jest i dla Ciebie przeszedł już do historii!! Ty o tym doskonale wiesz, że problem został z dupy wyciągnięty...ale twój znajomy CIERPI WIELCE. Co należy robić? NIC!!!!!!!! kurwa nic. Ty masz słuchać, cały czas... dawać jakieś nowe rozwiązania z sytuacji (które sam uważasz za idiotyczne, ale w idiotycznej sprawie nie ma miejsca na normalne rozwiązania) co więcej....Twój znajomy nie ma złych dni przez całe 50 dni...Raz jest najszczęśliwszy na świecie, tak bardzo, że o Tobie zapomina, a raz sobie przypomina.. kiedy znów zauważył swój WIELKI problem. Powiedz mi jak reagujesz na to? Ja wyrywam sobie włosy z głowy. Pozdrawiam mojego znajomego
Następnie zabójstwem dla mnie jest sztuczne gadanie...Wszystko idzie wyczuć....Sztuczny uśmiech, sztuczne słowa, sztuczny Ty....Ja wyznaję zasadę, że jeżeli z kimś nie umiem odnaleźć wspólnego języka, a prócz tego wszystko z tą osobą jest w porządku, to i tak się do niej nie odzywam...po co? Po to żeby krępować siebie nawzajem sztuczną gadką? Każdy to czuje, a nikt o tym nie mówi i się nie przyznaje...BOSZ.....są takie osoby, z którymi nie da się czasem rozmawiać, bo kompletnie nie wpasowują się w twój styl bycia... to po co to robić....jeju noooo!! -.-
Do sztucznego mówienia wliczają się żarciki, sucharki, podśmiechujki.....-.- NIENAWIDZĘ kiedy ktoś żartuje, śmieje się ze wszystkiego....
przykład:
-o otwarte okno...hahah ..pewnie ktoś zaraz się uderzy hahha! I będzie miał guza, Ala będziesz musiała reanimować..hahahah
-.-
ŚMIESZNE.
Ale cóż...żeby nie sprawić przykrości tej osobie mówisz:
-no.. ha-ha-ha ;]]
Jeszcze coś.
Jeżeli z kimś rozmawiasz trzymasz dystans. 0.7 m to najmniej ile może dzielić Ciebie z Twoim rozmówcą. Jeżeli podejdziesz bliżej będzie oznaczało, że coś czujesz do tej osoby...
...albo jesteś chory psychicznie i potrzebujesz bliskości z każdym kogo spotkasz na swojej drodze...
Nie muszę chyba nikomu przypominać, że przerywanie innym jest tak samo paskudne jak te wsyztskie rzeczy, które tu wymieniłam.
Nie obchodzi mnie, że ktoś się poczuł dotknięty....Każdy powinien teraz czuć, że ta notka do niego jest skierowana.
Teraz możecie sobie pomyśleć "taka mądra, a ciekawe jaka ona jest"
NO WIEC
-czasem przerywam (staram się nie)
-trzymam dystans przy rozmowie na cały metr, szczegolnie z obcymi
-czasem może zbyt poważna jestem, ale nie lubie być sztuczna (jedno drugie wyklucza...co poradze)
-jeżeli czegoś nie usłyszę, to przyznaję się, że odłączyłam się na chwilę i czy osoba może powtórzyć, to żaden wstyd, ważne żeby starać się słuchać)
-nie powtarzam się poraz trzeci. Dwa razy to max kiedy mam coś powtórzyć.
-nie gadam o swoich problemach, humorkach osobie, której to zwisa
-nie gadam o jednym w kółko....może tylko moim najbliższym...ale im to chyba nie przeszkadza inaczej bym o tym wiedziala ;)
-staram się rozumieć co ktoś do mnie mówi, jeżeli nie rozumiem to dopytuję.
-przry ostrej wymianie zdań bardzo szybko się denerwuję, podnoszę ton, zaciskam wargi i zamiast dokońyzć spór mówię: KONIEC TEMATU! ;P
taka ja ;))
Nie jestem ideałem...ale widzę swoje błedy. Fajnie by było jakby każdy widział i starał się z nimi wlaczyć.
Dobranoc:**
Dzień dobry