Coś się ze mną stało niedobrego. Jest inaczej niż kiedyś. Nic nie robię i nie umiem zacząć. Wrócić jest zawsze ciężko do czegoś co się robiło kiedyś. Podobno jak się bardzo chce to się to osiągnie. Wysnuwając wiec wniosek: ja nie chce bardzo? Chce mniej niż bardzo? No o ch** chodzi. Planować, nie planuję, bo nigdy tego nie robię. Jednak ostatnio czuję, że bez kartki papieru i kilku podpunktów na niej, dodatkowo z podpisem daty, nic nie zrobię. A dzień ucieka, ładnie mówiąc. Mówiąc po mojemu, spier**** między palcami-.- Wstaję o 7, kładę się spać następnego dnia o 2, a nadal nic nie jest zrobione, nie ma efektu. Nie umiem nawet sprecyzować na czym zleciał mi dzień... ; o Ok.. byłam w szkole.. a później? wracam do domu, sprzątam, czasem coś ugotuję...a później...pytanie. Czas marnuje na pierdoły.
Przewróciło mi się wszystko do góry nogami i ciężko jest odwrócić, ale teraz jestem wkurzona i to zmienię choćbym miała się... ah..nieważne. Głębokie kwestie są do niewytłumaczenia.. ;)
Chciałabym jedynie być dla samej siebie w jakiś sposób idealna....
"Coś sie tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma."