takie tam połączenie świątecznej kroplówki i gorącej czekolady (dodajmy do tego gorączkę, której nie czuję) czyli jest ok, tzn. jest jak ma być. chyba. albo i nie? kto tam wie, co los wykombinuje. mam to gdzieś, idę do przodu. nie w stronę światła, raczej w stronę białego kitla, który wydaję się być bardziej jaśniejszy i rozumny. ta gorączka to chyba objawia się totalnym pieprzeniem bez składu i ładu...
Trzeba wrócić do początków, żeby zrozumieć koniec.