Tak często Cię widzę, choć tak rzadko spotykam
Smaku Twego nie znam choć tak często Cię mam
na końcu języka
I jeśli u mnie zasypiasz to tylko w kącie mojej głowy
Jeśli ubran(y)a to tylko do połowy
A kiedy już Cię prawie znam i łapię Cię za rękę by imię Twoje zgadnąć
Potykam się na sznurowadle
Bo Ty tak pięknie pachniesz kiedy przechodzisz pod oknem
Śmiejesz się w głos nie obchodzi Cię to,
czy ustoję, czy upadnę...
O udupienie totalne niewiasty (mężczyzny) nosisz imię
Ile Cię trzeba dotknąć razy
Żeby się człowiek poparzył,
Ale tak żeby już więcej ani razu,
żeby już więcej za nic
Żeby już więcej nie miał odwagi... no ile razy ?!
nie wiem czy dobrze wszysto napisałam, ale to nic...
pozmieniałam troszkę... smutasek ze mnie...
Pozdrawiam wszyskich