Hmm, dawno nie pisałam.
Może i tak lepiej?
Nie czuję tych świąt, nie chce tych świąt..
Idzie sylwester i jak co roku czas na rachunek sumienie i mocne postanowienie poprawy.
Terefere kuku. ^^
Cały czas odczuwam brak..
ludzi, miejsc..
Miłość wszystko łagodzi.
Gorzej jak to przez nią boli.
To będą inne święta.
Ze świadomością, że już nigdy nie będę mogła ich dzielić z kimś, kto był dla mnie drugim ojcem.
nie usłyszę, nie dotknę, nie poczuje..
Mimo, że śmierć jest naturalna koleją rzeczy,
nie ma na nią rady to i tak boli.
Ciężko do niej przywyknąć, nawet po czasie..
6 stycznia minie pół roku,
a ja wciąż mam wrażenie jakby to się tyczyło obcej osoby,
nie mnie, nie mojego bliskiego..
Chyba już wiem czemu przestałam tutaj pisać...