Spełniaj Marzenia.
Sięgaj Gwiazd.
No to sięgam.
A dokladniej sięgnę 13 lutego.
Aż nie wierzę że to się będzie działo naprawdę.
A zaczęło się od mojego glupiego żartem rzuconego hasła na siatkarskim wątku wizażowym.
I dziś mamy już kupione najdroższe bilety i załatwiony nocleg. Moje Martini leży w szafie.
Jeszcze tylko 11 dni. A nawet nie bo 10.
Wierzycie? Ja też nie.
Lekko nie ma. Pieniędzy ciągle brak.
Musialam przestawić egzamin na uczelni i będę zdawać ustnie.
Czasem wątpilam wiecie? Myślalam sobie: 'Po co Ci tyle problemów? Nie jechalabys nigdzie i spokój by był.'
A potem przychodzily myśli i obrazy że to wszystko mogloby mnie ominąć.
Że moje marzenia mogłyby mnie ominąć. I ja bym im na to pozwoliła.
Ba życzylabym im szerokiej drogi.
Nie na to nie mogę sobie pozwolić. Dam radę pokonam wszystkie przeciwności. Nie dam się pokonać.
Silę mam. Wiarę mam.
Spełniaj Marzenia.
Sięgaj Gwiazd.
Sięgnę za 10 dni.
Choć ta najjaśniejsza i tak świeci daleko daleko na Niebie...
A ta druga w słonecznej Italli.
Mam tylko jeszcze jedno pytanie: Czy to tak naprawdę?