To była najbardziej forsowna wyprawa w Tatry,jak dla mnie.
Czerwone Wierchy zaliczone ,ale nie wyrobilismy sie przed zachodem
słońca..odciski i bąbelki na stopach..też zaliczone
Ale warto było dla takich widoków.Ja z Wandą oczywiście na końcu zawsze docierałysmy za
chłopakami,którzy w błogim odpoczynku czekali na nas.
Zdjęcia w wykonaniu Krzysztofa..w większości