pięknie jest... tylko niepotrzebnie serwuję sobie tortury nie biorąc leków ułatwiających mi życie. a może potrzebnie?
w sobotę był NASZ dzień, nasza noc i nasze fochy;)
dmuchanie świeczek na tortach dwóch, przejażdżka ogórkiem, tawerna, cela (hihi!), zielone drinki, redd'sy i wycieczka gminnoznawcza w poszukiwaniu najlepszego miejsca na obejrzenie wschodu słońca...
i mężczyźni nasi byli dla nas grzeczni, spali w aucie jak baranki;)
dziękuję za bjuti imprę urodzinową, cmok! cmok! cmok!
dziś powrót do rzeczywistości, lista spraw do załatwienia na dziś dłuuuga.
miłego dnia.
fot. Karolina Zet.