Z Pamiętnika Antonette,
Księga uczuć:
Zastałaś mnie ślepą, prze(-s)pustoszałą. I zapragnęłaś, pochwycić w szpony azylem cuchnące. Nasycić jadem rozkszy.
W naskórku, atramentalne wezwanie zagłębić. W każdej jamie, naznaczyć swoim odorem. Płatek po płatku, obnażać mnie.
Aż w końcu, spragnionym szeptem mi byłaś na skroniach pulsujących, ociekającym. (Za)mierzenie..Szelestem liter, od k do m porażającym.
Stałaś, wizyjną profezją w kłykciach wrośniętą. Trucizną spijaną z każdym skroplonym oddechem.
Wabiłaś mnie, każdym skruszeniem żeber. Wołałaś mnie skręconym ciałem, wijącym się odrętwieniem na nocnej podłodze.
Trzymałaś przy sobie, zmrożonym morzem kropel, kryształem oczy raniącym. Spętałaś, mą własną siłą.
By potem, ustąpić. Znów, wlać za obojczyki skostnienie. Tchnęłaś we mnie, swoje wyrzerające istnienie. Syciłaś się.
Upiłaś sokami, krwistych agonii miesięcznych. I zostawiłaś.