Wszystko sie przestaje układać, znowu... Słyszałam, że to Polska mentalność, zawsze mamy na co narzekać...
Ale miałam momenty słabości, trzymałam sie, nawet wyszłam na prostą, starałam się ucyłam, pilna Tosia zą sama sie zdziwiłam.. Było ładnie pięknie, choś wracało, z każdym dniem mocniej..Zlewka na innych bo po co mi oni, wwystarczała mi ta moja mała grupka, inni też byli ale na dalszym miejscu..Poprawiłam kontakty z mamą, coraz lepiej.. Godziłam się powoli z sytuacją 'jest dobrze, musze doceniać to co mam' i jadza do przodu...Piątek - koniec spokoju. Może troche dziwne, poczułam sie bezpieczna, ile to trwało? Może 2 godziny..? Nie pamiętam, pamiętam za to piękne uczucie, to dobte słowo PIĘKNE. Ale cóż powrót do rzeczywistości..Jak to sie ma? Dzisiaj plany znowu spełzły na niczym...NAWET MAMA MNIE OLAŁA... No cóż, ma swoje problemy, staraam sie pomagać, tylko niewiele mogę.
To była ta wrażliwa osoba którą jestem, teraz odniesienie do obrazka.
Ludzie mówią że jestem wredna, zarozumiała i zawsze dostaje to czego chce. Po czym to wnioskują? sama nie wiem. Zachowuje sie podobno jak 'panienka lekkich obyczajów' i jestem głupia, uważam sie za fajną. OHOHHO ktoś ma tu wysoką samoocenę? Mam beke z pewnych osób w szkole, co jest bardzo wredne z mojej strony.....WIEM O TYM :* w ciągu tego miesiąca słyszałam, że dużo osób o mnie tak mówi, myśli....Niemiło..Najzabawniejsze jest chyba to, że albo z nimi nie rozmawiam albo mam ich tak głęboko gdzieś że nawet o nich nie myślę, biedni ludzie muszą mieć kompleksy.
Mniejsza z tym JESTEM SUPER I TYLE :*
:*