To wszystko przyszło tak nagle i zarazem tak powoli... Cała historia w mojej głowie zaczęła się rok temu, kiedy to pierwszy raz pocałowała mnie kobieta... Czułam, że jest mi dobrze, że to coś więcej niż do tej pory odkryłam ale lęk był zbyt duży i z jednej i z drugiej strony... Mijały kolejne dni, na mojej drodze pojawiali się niesamowici mężczyźni a ja zawsze dziwiłam się dlaczego nam nie wychodzi... Wydawało się, że wszystko jest idealnie... Ale jednak nadal nie potrafiłam przestać myśleć o odczuciach podczas bycia z NIĄ! Kiedy ostatni z heteroseksualnych związków się zakończył, kiedy emocje opadły zaczęłam analizować... Przerobiłam absolutnie całe swoje życie, w każdym możliwym aspekcie... Wniosek pojawił się niespodziewanie - siedziałam sama w sobotni wieczór i pomyślałam, że może nie szukam tam gdzie powinnam, że może to jest właśnie powód wszystkich dotychczasowych porażek... Zaryzykowałam. Założyłam konto na odpowienim portalu. 15 minut i już jest pierwszy mail... Od Niej. Kilka szybkich wiadomości i już wiem, że mi się podoba. Dodatkowo mieszkamy kilka bloków od siebie. Cały wieczór korespondujemy i siłą rzeczy umawiamy się na niedzielne popołudnie. Bałam się jak szesnastolatka przed pierwszą randką - trzęsły mi się ręce, było mi gorąco, gardło się ściskało z niewiadomej przyczyny. Ale odważyłam się i zapukałam do Twoich drzwi. Z każdym kolejnym kieliszkiem wina rozmawiało nam się lepiej, luźniej. I wyraźnie było między nami coś więcej niż zwyczajna sympatia bo nie mogłam oderwać od Ciebie oczu... Widziałam też jak spoglądasz na mnie. Ciągle układałam włosy, zapominałam o czym mówię, bałam się tego co przychodziło mi do głowy! Aż w końcu wino się skończyło, płytę przesłuchałyśmy dwa razy i obydwie stwierdziłyśmy, że jest świetnie... I spojrzałam na Ciebie, spotkałam Twoje spojrzenie... Zbliżyłam się i zaryzykowałam - ujęłam Twoją twarz i delikatnie musnęłam Twoje usta... Myślałam że serce tego nie wytrzyma - łomotało tak intensywnie, tak szybko, tak głośno... Odpowiedziałaś tym samym! Wtedy przestałam myśleć, zaangażowałam się całą sobą w to co było tak cudowne i tak zakazane! Twojego smaku nie porównałabym z niczym innym... Po prostu cały czas chciałam więcej i więcej! Położyłaś mnie delikatnie gładząc moje włosy, moje policzki, nawet mój nos i patrzyłaś mi w oczy. Wiedziałaś o tym, że już mnie masz a ja wiedziałam, że to jest to miejsce w którym powinnam być. Nie wiem ile to trwało, straciłam poczucie czasu i z tej błogości wyrwał mnie dźwięk telefonu... Zdezorientowana i wytrącona usiadłam i uświadomiłam sobie, że muszę wrócić, że obiecałam być gdzie indziej w danej chwili. Wstałam, przeczesałam palcami włosy, pocałowałam Cię jeszcze raz, Ty złapałaś mnie w drzwiach przyciskając swoje usta do moich tak łapczywie, że zabrakło mi oddechu. Ale wyszłam od Ciebie z ogromnym uśmiechem na twarzy i wieloma myslami, które kłębiły się w mojej głowie zbyt szybko. Dochodząc na róg Twojego bloku odebrałam wiadomość - proste "wróć do mnie jeszcze dziś". I tak zrobiłam. Pomimo tego, że procenty z wina dawno wyparowały wiedziałam, że chcę tylko Ciebie tego wieczoru... Jak przyszłam powoli się ściemniało... Wzięłaś mnie za rękę mówiąc tylko "zaufaj mi" i wybiegłyśmy z klatki. Nie martwiłam się tym, że ktoś na nas patrzy, że przecież wszyscy mnie tam znają. Cudowna letnia noc z Tobą... Różowo-niebieskie niebo i kilka chmur leniwie zawieszonych nad naszymi głowami... Było nam ze sobą tak dobrze, tak lekko... Zimne piwo, papieros przekładany z ust do ust... Nawet dym który wydychałaś chwytałam łapczywiej niż tlen... Idąc przed Tobą i tak czułam, że mnie obserwujesz... Że podoba Ci się sposób w jaki się poruszam, że lubisz mój śmiech i ukradkowe spojrzenia. Miałyśmy biec w nieznane - tak mi powiedziałaś. Dlatego też skróciłyśmy spacer i wróciłyśmy do Ciebie. Kilka świeczek dopełniło całości. Usiadłam na Twoich kolanach, przodem do Ciebie i nie mogłam się powstrzymać ani minuty więcej. Brakowało mi tego uczucia, które dostarczałaś każdym swoim ruchem, każdym muśnięciem warg i dotknięciem dłoni... Zerkałam jak wyglądają nasze splecione ręce w świetle świec... Ale nie na długo byłam w stanie powstrzymać Cię od dalszego kontaktu. Pragnęłaś mnie, czułam to. Czułam to odkąd pierwszy raz w tym pokoju spotkały się nasze spojrzenia. I wiedziałam też, że mimo ogromnego lęku to chcę Ciebie więcej, chcę tego co Ty. Pozwoliłam Ci na to. Byłaś tak delikatna... Czułam się bezpieczna, adorowana, pożądana. Chwilami traciłam przez Ciebie oddech. Kazdy fragment Twojego ciała przylegał do mnie. Wiedziałaś co chcesz zrobić, i wiedziałaś jak. Delikatnie zaczęłaś zdejmować moje ubrania i wtedy wiedziałam, że nie ma odwrotu. Ale z każdą sekundą zapominałam o strachu. Z każdą sekundą byłaś coraz bliżej prawdziwej mnie. A kiedy już wszystkie części mojej garderoby wylądowały na podłodze pogładziłaś moje ramiona i pocałowałaś tak, że cały świat już nie miał znaczenia. Liczyłyśmy się tylko my i ta chwila. Te momenty zmieniły wszystko. Znacie to uczucie kiedy jest Wam tak dobrze, tak przyjemnie, że przed oczami macie mroczki? Że słyszycie tylko szum w uszach? Do tego mnie doprowadziłaś... Miałam ochotę krzyczeć z całych sił, z nadmiaru tej rozkoszy, ale wiedziałam, że okno jest otwarte. Gryzłam Cię więc po szyi mocno odciągając Twoją głowę do tyłu pociągając za włosy... Byłaś wszystkim czego chciałam. Wiedziałam to. Przeżycia tak intensywne jak to były mi dotąd nieznane. Zawsze śmiałam się z opowieści o wielokrotnych orgazmach, o krzykach w trakcie uprawiania miłości, a Ty udowodniłaś mi jak bardzo się myliłam... Moja nagość pierwszy raz mnie nie krępowała. Moje reakcje były niekontrolowane. Czułam się jak plastelina w Twoich palcach... Dostosowywałam się do tego co robisz i czułam, że dokładnie tego chciałaś. Że chciałaś mi pokazać jak bardzo znasz kobiety. Nie żałowałam tego nawet przez sekundę. Bo znałaś kobiety w każdym calu. To ile razy doprowadziłaś mnie do szaleństwa tej nocy jest szaleństwem samo w sobie. Kiedy już usiadłyśmy na łożku z jednym papierosem zwyczajnie zaczęłam się śmiać. Byłam tak bardzo szczęśliwa! Kilka buszków, kilka przelotnych pocałunków i nasza przygoda powoli się kończyła... Nakładając ubrania siedząc na brzegu łóżka, tyłem do Ciebie czułam, że masz ochotę na jeszcze. Gładziłaś mnie po plecach, po ramionach, po szyi... Twoje ciepłe pocałunki były dookoła mnie. Ale zapięłaś mi stanik, odgarnęłaś grzywkę i powiedziałaś, że przecież mnie rozumiesz. I wiedziałam, że tak jest. Za rękę, wolnym spacerkiem byłyśmy razem aż do drzwi mojej klatki. Jeszcze jedno spojrzenie, jeszcze jeden cudowny pocałunek, drzwi się zamknęły i już Cię nie było. Znikłaś największa przygodo mojego życia. Ale dziękuję za to, że byłaś - otworzyłaś mi oczy na świat i pokazałaś to czego nie wiedzą inne!
(zdjęcie 'kradzione')
Inni zdjęcia: Na tle armaty patkigdZima patkigd;) patkigd;p patkigd;) patkigdNa tle fontanny patkigd;) patkigdJa patkigdJa patkigdHeh patkigd