Na obraz swój i podobieństwo
Człowieka z gliny ulepiłem
Ach, jaki to żal i przekleństwo
Że rzeźbić się nie uczyłem.
Na ziemi ludzie modlą się do mnie
Dziękczynnie wznoszą ręce do góry
Niezmordowanie wierzą w mój talent
Boskie karykatury...
A ja tymczasem znów wracam na tego bloga, choć coraz mniej sensu w nim widzę. Wracam, bo lubię przelewać na niego fragmenty aktualnych myśli, a potem dziwić się sobie, i zastanawiać co mi też w tej głowie zalegało.
A teraz jest wspaniale. Jakiś czas temu permanentnie odblokowałam się w sobie. Ktoś mi obiecal skrzypce i ta wizja słodko mnie wypęłnia.
Siędzę, bo czekam, piszę, bo potrzebuję i śpiewam, bo to uwielbiam ponad wszystko. Ćwiczę się...
A tak poza tym to, jak widać, tkwię po uszy w chaotycznej sobie.
Patryk powiedział, że to zdjęcie (z czasów gdy moim znakiem rozpoznawczym były długie odrosty) idealnie oddaje charakter naszych relacji.