po operacji pierwszego papierosa zapaliłam dopiero po miesiącu, bo miałam duży sztab ludzi, który mi w tym usilnie i skutecznie przeszkadzał. ale spoko! mając w ustach fajkę po tak długiej przerwie poczułam się niczym w gimbusiarni. kiedy paliło się cichaczem w jakmiś obskurnym miejscu a na weekendy wystarczyły dwa piwa i jeden szlug, żeby czuć się jak pan i władca świata. to dopiero była oszczędność!
zamuła straszna się wkrada w te jesienne dni i wieczory. wypada tylko planować wakacje i leżeć pod kocem z herbatą. tylko ja nigdy nie leżę pod kocem z herbatą. nie lubię. i nie lubię też leźć do kuchni i ją robić. bicz plis.
i kolejny raz o tej porze roku wchodzę do hipermarketu i myślę: ja pierdole, ludzie są pojebani. gdzieś już tydzień temu w achanach kerfurach itp walnęły mi w mordę mikołaje sraje, choinki, bombki, światełka... i jeszcze bardziej się załamałam jak przekminiłam, że niektórzy ludzie muszą się przecież jarać świętami cały miesiąc. achhh a katalog ejwonu sronuu to już chyba nawet na początku października miał jakieś świąteczne przebłyski. raaaaannnny BOSKIE O.o
mój świąteczny akcent, chyba jedyny jaki kiedykolwiek w życiu miałam, leży obok na kanapie. i jakże dziękuje losowi, że ma na sobie skarpety, bo chyba od paznokci upierdolonych węglem ( chociaż, że nie miał z nim styczności od roku) straciłabym całą wennę do pisania czegokolwiek.
<K3