a teraz taka mała chwila retrospekcji.. pamiętam jak miałam 11 lat i jechałam na hulajnodze, zabawa była przednia jednak nie skończyło się już tak wesoło, nie było heppi endu, chciałam być fajna i się popisać przed takim jednym chłopakiem i podskoczyć na niej, ale niestety wykręciła mi się noga i upadłam.. na prawdę bolało, ale cóż kolano mamusia ucałowała i tydzień później bez żadnych zadrapań mogłam znów śmigać na hulajnodze ; *
+ od dzisiaj mam bardzo fajnego pisarza notek hihi ^^
+ odchudzanie zakończone! xD bez jakichś rewelacji :c
koffam Cię...