Zdjęcie zrobione podczas kursu zastępowych i przybocznych GAS "Azymut II". Na zdjęciu Malina, zastępowa (przyboczna?) 29DSH "Podoba". Malina jest osobą wiecznie uradowaną, choćby się paliło i waliło wciąż się śmieje. I ma 'zabójczego' drużynowego. Pozdrawiam Maćku!
A Maciek był ze mną na kursie przybocznych GAS "Azymut". Oj, śmieszne rzeczy się tam działy. Płakałam jak głupia, kilka razy. Raz pamiętam, że bałam się, że nie zalicze konspektu u Szymona, później na szkoleniu armii, czy coś, jeszcze przed komisją, no i na apelu jak się okazało, że mam patent z wyróżnieniem, jako jedyna z kursu przybocznych. Musiałam się pochwalić, a co! Prawie już nic nie pamiętam ze swojego pierwszego kursu. Wiem, że nazywaliśmy się "Mafia ojca Rydzyka", patrolowym był Viktor. Ogólnie było bardzo dużo śmiesznych rzeczy. Po jednym z pilotów musiałam odkupić swój zeszyt z notatkami, teczkę z pracami i piórnik, robiąc kolację dla obydwu kursów. Viktor nie wydawał nam wyraźnych komend, tylko jęczał, a my i tak wiedzieliśmy o co chodzi. O, i jak był pilot i musieliśmy chodzić dookoła szkoły, to niósł moją torbę. I pamiętam kółeczko różańcowe, jak mieliśmy zadany konspekt zbiórki zuchowej, wszyscy przyszli do mnie, bo zajęcia takie troszkę kiepskie były, a konspekt oddać i zaliczyć trzeba było. W czasie trwania kursu był też biwak 21 i 22 GZ, więc mogłam co jakiś czas tam się wymsknąć, ba, nawet się kąpałam. Aaa! I z Madzią się zbuntowałyśmy, że się myć nie będziemy. Ale to tak tylko przy harcerzach, bo póxniej myłyśmy się z kadrą zuchową, hehe. A oboźny... oj. Znienawidziłam Levego. Co nie zmienia faktu, że cieszyłam się z tego jak się do mnie uśmiechnął po apelu końcowym i wyściskał. No ale to takie tam. Gratulacje. Oj, ale naprawdę, nienawidziliśmy Levego, że hoho. Ale po jakimś czasie zrozumieliśmy, że taka rola oboźnego. A teraz Moniś jedzie na kurs przybocznych harcerskich i zuchowych i będzie oboźną. Oj, mnie też będą nienawidzić.
Pozdrawiam kursantów!;)
Z dedykacją dla Martusi, jak obiecałam.