No wiec dobra, nadciaga notkaaa!
Czwartek: Przyjechalam do stajni po fujka, niefajnym dniu w szkole. Posprzatalam Rudemu i Tarze w wiatce na dworze (boks bez sciany, za to z kawalkiem padoku :P) i czekalam na S. Potem pojechalysmy w teren. Pojechalysmy do lasu na sciezki i plan byl zeby mi pokazac ten plac. I trzeba bylo skrecic na sciezke, gdzie sie konczyly latarnie, bo wiekszosc jest oswietlona (to sa trasy narciarskie tak ogolnie). No i bylo cieemno jak w dupie, wiatr strasznie wial, konie sie ploszyly. Niezbyt fajnie, nie lubie ani ciemnosci ani lasu, jeszcze siedzac na koniu, ktory tez sie niepewnie czuje :P
Dojechalysmy do placu po ominieciu strasznego konia i wodospadu, ale Rudego nagle przerazilo wlasne urojenie i konio dupe pod siebie i dzidaaaa, bez zadnego uprzedzenia. Zatrzymalam go po paru metrach zdziczalego galopu, ale ogolnie to masakra. Noo spowrotem do stajni troche klusa itd, juz tak strasznie nie bylo. Ale ten mroczny las...brr!
Piatek: Pierwszy raz samaa :P W szkole wielki podjar, udalo sie zdobyc bilety!! Potem mnie taak zaczal brzuch bolec w szkole, jeszcze mnie zemdlilo, ze jak bylo plywanie (nie plywalam) to pojechalam do domu i tak tylko zostala ta lekcja i godz. wychowawcza. No to do domu, walnelam sie na lozko az mi przeszlo :P Potem stajenka, ogarnelam wiatke, i deszcz padal to juz nie fajnie :/
Konia sobie przygotowalam, ubralam elegancko w refleksy i odblaski z kazdej strony :P No i jedziemy. Dojechalam do przystanku - bunt! kon dalej nie idzie, moge kopac w niego ile mi sie podoba. W akcie protestu wlazl tylem w row i nie, nie ruszy sie CHYBA ZE pokieruje go w strone stajni, wtedy by poszedl. Juz bylam bliska poddania sie ale wzielam sprzaczke od wodzy, pieprznelam mu 2 szybkie i poszedl jak zloto. Ogolnie troche inaczej sie zachowywal niz jak z innymi konmi - taki czujny i troche plochliwy, ale bylo ok. Klusowalam, galopowalam, troche czadu dalismy :D za duzo padalo, to szybko do stajni wrocilismy, ale po lakach. Przygotowalam mu kolacje, wsadzilam do wiatki w derce i do domuu :P
Jednak zostane przy Rudym, fajny z niego kon :D
I taak sie ciesze z powodu biletow! Udalo sieeee!! :D:D Wiem, ze One Direction ma miliooony hejterow, nie wiem dlaczego, poprostu ktos ich widzi i z gory zaklada pff, jakie pedaly i ich nienawidzi - mam was w dupie sweeties ;* Hah, okej, fajne podejscie macie. Ale nic o nich nie wiedza, nie znaja wiec niech sie nie wyrazaja, tyle na ten temat. Przynajmniej nie jestem jedna z wielu ktore nagle Paktofoniki zaczely sluchac, po wyjsciu tego filmu, zeby sie innym przypodobac i byc 'cool'. Osobiscie ich kocham, ubostwiam, uwielbiam, aa *.* Takze sie ciesze mega ze ich zobacze na zywo mimo ze miejsca troche daleko sceny, niewazne. AAAAA!!! <3<3<3
I won't let this little things slip out of my mouth..
185 days left!