Newton :*
latoo 2o12
Dzisiaj notka o niczym bo tak jest fajnie. I nie mam się komu zwierzać. No i gitara.
Krótki dzień w szkole 8-11:30, wf, hiszpański i o zgrozo, norweski. Mówiłam, że nie cierpię tej nauczycielki? Prezentacje, fazaa. Ale ale, ona losowała imiona, więc za każdym razem siedziałam i w myślach powtarzałam: błagam, tylko nie ja, błagaam tylko nie ja.
No i nie było mnie ;D
Rano udało mi się zrobić takiego totaaalnie fajnego koczka, jarałam się niesamowicie, bo nigdy mi nie wychodzi ;p I na szczęście przeżył wf.
No doobra, potem do domu, deeeeszcz. Buty mokre, mniaami.
Później stajnia, Newton jest kochaaaaany :3 Godzinkę mi zajęła robota, no i dom. Lekcje z matmy, nienawidzę.
W ogóle, nie mam co ze sobą robić w wolnym czasie. No tak totalnie. Inni chodzą na jakąś piłkę nożną, ręczną, gimnastykę, strzelanie, no na mnóstwo rzeczy. A ja sobie wracałam ze szkoły i jechałam podjarana do konia. Teraz nie mogę jeździć. No i co mam ze sobą zrobić? Nie wiem. Przynajmniej do świąt, bo od stycznia zaczynam inne hobby, haha :P
Nie chcę z końmi kończyć, no ale nie mogę nic fajnego teraz znaleźć, nie mogę jeździć na Newtonie i nie chcę jeździć w klubie, bo wszędzie jest chujowo. No normalnie zero możliwości, zeroo. Bu :c
Dziecko nieszczęścia kurwa. Jeszcze chcę wcześniej chodzić spać, bo rano ledwo zyję, ale tu Lekarze, tam Prawo Agaty i dupa z moich misternych planów. Fyyyysz.
Także tego.. Ale Was tu mało ostatnio. :c