Z niedzieli chyba takie najbardziej przyzwoite :)
Nie ma to jak jechac w piątek do bednarskiej po 23 z ekipą w zapchanym aucie na kolanach dopiero poznanego kolegi w dodatku solenizanta :D
Ogólnie weekend no bajka :D Teren z Krisem też zaliczony.
W sobote z Mateuszem cudownie :) Ale w niedziele na imprezeie dziadka pod koniec już siły opuściły ciało :D
No i plecy wysiadają :D Jutro konie a że na środe nic nie ma to o ile podłoże pozwoli rusze całą trójce święta :P
Jakość zdjęcia powala ale reszta nie nadaje się do upublicznienia.
Łącznie przez weekend spałam 11 godzin i padam dosłownie padam na ryj ale było warto :D
http://www.youtube.com/watch?v=1tI19vW-iVY&feature=share&list=LLhBwW1HkN5oQacwzZmJs2-g