Wyciągam do życia dłonie&.
Chcę je chwycić, zatrzymać!
Może ono, choć trochę uśmierzy mój ból&
Ból samotności, ból rozłąki,
Może, choć trochę da mi nadziei&
Lepsze jutro może nastanie&
Słoneczne wczoraj wczoraj w samotności
zawsze deszczowe
W bezkresnym pustkowiu mych
niespełnionych marzeń umieram,
Niczym zeschnięty kwiat na pustyni&
Wróć miłości moja i obudź z wiecznego snu
Niech wzniosę się ponad chmury do niebios nieznanych
I ujrzę twą twarz w promienie szczęście obleczoną
I twe cudowne oczy, które niczym studnia gwieździsta
Rozleją w moim sercu miłość!
Nie ma Cie - wiec zasypiam...!!!