Z Madzią na biwaku nad jeziorkiem podczas spaceru.
Dzisiaj już mogę wytężyć mózgownicę, więc wypunktuję wam części całego biwaku:
- gra w Twistera na balkonie
- kąpiel w ciuchach w jeziorze
- bardzo 'przyjazne' nastawienie do grupy z Lublina
- nocne wygłupy
- moje dziwne zdanie o pająkach
- dziwnie tańczący 'kolega' z Lublina
- przesadnie długa gra w siatkę
- zbieranie chrustu na ognisko
- coś dziwnego pływające w herbacie
- brak internetu, a raczej gg, co doprowadzało Olę do obłędu
- celebrowanie mojej wody
- łańcuszki za 1 zł
- biegający po balkonie mężczyźni
- zapchana toaleta
- spanie w piątkę na dwóch łóżkach
- gra piłką - kapciem na balkonie
- gra w ping-ponga
- niesamowity bałagan w pokoju, który tworzył się 'sam'
Jeszcze długo by wymieniać.
Ostatecznie biwak zalicza się do udanych ;D
Jeszcze sporo zdjęć z niego mam, więc będę nimi ich obdarzać ;)