Sylwester - niezapomniane chwile z moimi 2 najlepszymi przyjaciółkami: Olą i Marzeną. Nie spałyśmy całą noc. U nas zabawa trwała od 19:00, a skończyła się o 12:30 w południe nie żałuję ani minuty, ani sekundy spędzonej na parkiecie, wzajemnym upiększaniu buziek, plotkach i ploteczkach, seansie filmowym, wygłupach, konsumowaniu pizzy domowej roboty, zdziwienia, że ubrałyśmy się w tej samej tonacji kolorystycznej (BLACK). Nie zapomnę tego zadziornego spojrzenia Bohuna, w którym kryła się żądza zatańczenia chociaż z jedną z nas... a także Krzysia i jego ruchów tanecznych rodem z You Can Dance... i całuśnych ust Adama, co doprowadzało Marzenę do ataków epilepsji.
Mamy swoją piosenkę: ALL THE RIGHT MOVES - włączyłyśmy ją potem synchronizując nasze telefonybyło genialnie. Przed północą widziałyśmy Marylę Rodowicz i Dodę na żywo (w telewizji
). Po otworzeniu szampana życzyłyśmy sobie, kolejnego roku w przyjaźni (to trwa już od 3 klasy szkoły podstawowej), zdania matury, dostania się na studia i wszystkiego co najlepsze. Oby ten rok był lepszy od poprzedniego. Ola wpadła na pomysł: w sierpniu ma wesele swojej kuzynki i nas zaprasza
będzie niesamowicie, już szykujemy kreacje i dodatki... zajadając Śmiejżelki (kupione w Biedronce - co marka to marka
) oglądałyśmy filmy.
Możemy liczyc na siebie w każdej sytuacji, bez względu na poglądy... i to jest piękne...
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly...