Dziś , Gasia uświadomiła mi ,
że się o mnie troszczy .
Pojechałam , nakramiłam i wyczyściłam kobyłkę ,
a potem przegoniłam ją po pastwisku i było ok .
Najdziwniejsze ,
że Gaśka nie upierała się na moje prośby ,
tylko grzecznie wykonywała polecenia ...
Zrobiłam przerwę , a potem przelonżowałam ją trochę ...
Po zrobieniu kilku okrążeń na lonży dała znak , że jest gotowa współpracować
( rozluźniła się , wyciągnęła szyję i parsknęła kilka razy machając łebkiem )
Przypomniałyśmy sobie Frendly , Porcupine , Driving i YoYo ,
zatrzymałyśmy się na okrążeniach ...
Jestem bardzo szczęśliwa ,
bo dziś udało nam się najechać na drąga,
a potem zagalopować :) ...
Gasia zrobiła piękne , pełne okrążenie galopu
i od razu została nagrodzona .
Następnie wsiadłam na nią na chwilę , by potrenować Porcupine z " wierzchu " ...
oczywiście na samym uwiązie , zawiniętym na szyji Gasi ...
Stęp był okej , zakręty , wolty , a dziś nawet pełna ósemka .
W kłusie musiałam się bardziej skupić , ale pod koniec udało nam się zrobić wolty na dwie strony ;)
Byłam z niej jeszcze bardziej dumna , dlatego nagrodziłam ją i zsiadłam z niej.
Pogłaskałam ją po pszyczku i pocałowałam w chrapki no i poszłam po kanapki.
Oczywiście Gaśka za mną , ślad w ślad ...
Pomyślałam nad nową zabawą.
Postanowiłam zrobić Gasi i min. sobie sprawdzian.
Jak tylko zjadłam kanapkę , zaczęłam spacerować po pastwisku ,
Gasia oczywiście za mną . Potem ruszyłam truchtem , a ona kłusem.
Po kilku krokach " kłusa " przeszłam do normalnego chodu ,
poczekałam, aż mnie dogoni i nagrodziłam ją .
Ruszyłam naprzód i zrobiłam wielkie koło ,
Gasia za mną.
Potem spróbowałam to samo zrobić w kłusie - udało się ,
choć nie ukryje , że Gasia trochę się nie postarała i ułatwiła sobie woltę .
Dlatego powtórzyłam. Za drugim razem było 2 x lepiej , a Gasia nawet w jednym
momencie prawidłowo się wygieła . Nagrodziłam ją .
Powróciłam na ściane truchtem , Gasia za mną kłusem.
Zatrzymałam się , odwracam się patrzę , stoi - Gaśka stoi .
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech , to znak dla Gaśki , że zrobiła dobrze - zrozumiała.
Ruszyłam truchtem, ona kłusem.
Powtórzyłam zatrzymania ze 2 x i zeszłam do środka , by potrenować ósemki.
Na początku Gasia pogubiła się , podążała za mną inną drogą.
Ja byłam cierpliwa , ciągle szłam po liniach ósemki , czekałam , aż Gasia dołączy ,
ale ta zatrzymała się i zesztywniała. Podeszłam do niej , uspokoiłam ją , a ta
zrobiła głęboki wdech i wypuściła powietrzę przez szroko otwarte chrapy.
Stanęłam plecami do jej pyska i małymi , wolnymi krokami ruszyłam po liniach ósemki ,
tym razem Gasia skupiła się bardziej i się udało :)
Jestem taka szczęśliwa , duży szacun dla Gasi , ale przedewszystkim to jest duży sukces i plus dla mnie :)
DOBRA JUŻ NIE ZAMULAM , BO WIEM , ŻE I TAK TEGO NIE CZYTACIE ...