Kupię bilet na księżyc w tajemnicy. Dojdę do porozumienia z rzeczywistością, złapię zawirowany prąd. Więc pakuję swoje rzeczy kawałek po kawałku, odrzucając te, które nie pasują. Mam kompas, mapę i miętę do smaku. Nie chcę być przegrana, kiedy opuszczę to miejsce. To ten czas, kiedy chciałabym dojść do porozumienia z samą sobą. Zrozumieć swoje ciało. Zaspokoić potrzeby duszy. To ten czas. Tak zmienny i chłodny. Więc kupuję bilet w tajemnicy. Wyruszę sama. Zabiorę ze sobą igłę i nici i uszyję swoje ja na nowo. Tak, aby nikomu nieprzeszkadzając, czynić życie, tą rzecz tak trudną do pojecia i zrozumienia, czynić jak najlepiej. Nie pytaj dlaczego chcę wyruszyć sama. Szarmancko ucałuj mą dłoń i powiedz: do zobaczenia, moja Pani! No pewnie, że wrócę, ale muszę wyruszyć, żebym mogła do Ciebie wrócić. Jestem morzem, które ma swoje przypływy i odpływy. Wciąż mam zbyt wiele marzeń. Another world.