No i proszę. Jestem sobie ja. Dodałam, bo widzę siebie inną, ot. Teraz wegetacja zmieniła się w stan oczekiwania. Nieznośnego oczekiwania na coś nowego. Co przyjdzie, niebawem, zaskoczy i zwali na kolana. Ale będzie inaczej. Więc czekam cierpliwie i troszeczkę pochlipuję ze zmęczenia.
~o~
Pełna jestem po brzegi samoistnego obrzydzenia do świata, do ludzi, do ich zachowań i poczynań. Czekam na choćby malutką poprawę. Tak, nie będę się oszukiwać - czekam na Godota. Więc idę poczekać sobie w fotelu z zadaniami z fizyki.