Fu, fu znów ta ostrość. Dopadł mnie ten pan, który zawsze tak robi, gdy do czynienia ma z takim moim nastrojem. Nawet 'wiosna życia' nie pomaga, choć to wcale zajmująca lektura. Stan rzeczy jest następujący: przed sobą mam tylko czarną otchłań. Czuję, że się w niej zgubię. Prędzej czy później. Co bedzie dalej? Kto mnie poprowadzi za rękę i wskaże mi drogę? Mowa tu o rzeczach zupełnie naturalnych. Czy aby na pewno poradzę sobie z tym zbliżającym się chaosem w mym sercu? Tyle pytań, a nikt łaskaw na nie odpowiedzieć. Czuję się wyczerpana do granic. Po prostu, raz chciałabym ujrzeć siebie w innym świetle. Chciałabym dowiedzieć się jak postąpię w przyszłości. Przecie przyszłość taka niewieadoma...