Zasady proste w życiu mam,
nie rób drugiemu tego,
czego ty nie chcesz sam!
Muzyka, przyjaźń, radość, śmiech.
Życie łatwiejsze staje się.
I pomyśleć, że znów przez moment dałem się nabrać na to, że w końcu coś do Ciebie dotarło, ale nie jednak nie, nadal jesteś po prostu dobrą aktorką, szkoda tylko że ja w tym teatrzyku byłem tylko marionetką do pociągania sznurków, a kiedy się znudziłem wymieniłaś na lepszy model... Nagle stali się ważniejsi Ci wszyscy pożal się borze koledzy, wokół których skakałaś, a oni mieli z Ciebie tylko niezły ubaw, albo te wielkie przyjacółeczki FOR EVER, które przy pierwszej lepszej okazji kopnęły Cie w dupę... Naprawdę brawa dla tej Pani, kobieta roku!!!! I pomyśleć, że kiedyś chciałem Ci śpiewać http://www.youtube.com/watch?v=KyoaPUAJGAI ,ale na szczęście od tamtego czasu wiele się zmieniło, wiesz najbardziej to mnie chyba boli to, że pozwoliłem Ci podejść za blisko i za dużo powiedziałem... Niestety czasu się nie cofnie, ale teraz przynajmniej wiem, że powinienem ostrożniej dobierać przyjaciół...Chciałbym też podziękować mojej Ex, pomimo iż nie byliśmy ze sobą zbyt długo, ale ma jedną zasługę, w końcu pomogła mi przejrzeć na oczy i dzięki temu zrozumiałem, że Ty nie jesteś w stanie sama z się zmienić i dopóki będziesz tkwiła w tych chorych poglądach, dopóty się nie uwolnisz od przeszłości, bo ona zawsze nas prędzej czy później dopada... Choć przyznaje, że kiedy zaczęłaś sama z się do mnie "pisać" tzn dodawałaś te swoje komentarze to pomyślałem, aha w końcu coś do niej zaczyna docierać, tylko, że ja po czasie zacząłem to traktować z pogardą,bo pomyślałem sobie "co teraz sobie o mnie przypominasz? jak właśnie udało mi się pogodzić z tym, że tej znajomości już nie da naprawić", no ale dziś rozwiałaś mój optymizm, twierdząc po raz kolejny najpierw, że popełniłam błąd, a potem zaraz, że przecież go nie popełniłaś, hahaha dobry żart...
No to wstępu już wystarczy, pomimo iż ostatnie dwa lata wyglądały jak wyglądały, tzn albo traktowałaś mnie jak powietrze, albo jak już raczyłaś się do mnie odezwać to nasze rozmowy kończyły się na wiecznych kłótniach i tylko pare razy udało nam,się krótko porozmawiać, to mimo to uważam, że jest pewna kwestia którą pomimo tego wszystkiego jesteśmy sobie winni, a mianowicie powinniśmy się spotkać i wcale nie mam na myśli już spotkania jak kiedyś, żeby sobie coś wyjaśniać, bo doskonale wiem, że itak się na to nie zgodzisz, w końcu już nie raz mi to zaprezentowałaś, strasząc mnie Policją, jakbym oni mi wgl mogli coś zarzucić, po prostu chciałbym przynajmniej po raz ostatni się spotkać porozmawiać i zakończyć to przynajmniej w normalny sposób, a nie tak jak to zrobiłaś Tomkowi, bo kiedyś wcześniej inny wyprowadzając się zrobił Tobie to samo, to sobie znalazłaś ofiarę Tomka i się za tamtego odegrałaś, a sama doskonale wiesz, że to wcale Ci nie pomogło, a ludzie to nie skały, oni maja uczucia!!!!
Oczywiście to nie jest też tak, że ja nie byłęm w tym wszystkim bez winy, bo byłem, popełniłem masę błędów,
część już nawet na początku naszej znajomości i pewnie czasem miałaś rację mi je potem wytykając, pewnie i było nawet tak, że do części nie chciałem się przyznać, ale na pewno nie było tak, że cała wina leżała po mojej stronie, bo od początku przyjęłaś taka taktykę i do końca sie jej trzymasz, a ponieważ oboje jesteśmy twardzi nikt z nas nie odpuścił... I mimo iż dla mnie Twoje słowa: "Wiesz nigdzy się nie spodziewała, że poznając Cie.." są jak żywe, teraz wiem, że to się już skończyło...
Kończąc swój wywód jeszcze raz powiem spotkajmy się, porozmawiajmy i zakończmy to w cywilizowany sposób, choć wiem, że pewnie jeszcze długi czas będzie to nas męczyć, bo nie oszukujmy się obojga, nas to meczy i ciągle dopada i choć możesz się wypierać to tak jest... Teraz już tylko liczy się kwestia nastawienia, żeby móc się przed tym skutecznie chronić ;) Ja np. czasem sie łapie na tym, że potrzebuje z kimś o czymś porozmawiać ale tak naprawdę nie ma z kim i wtedy przypominasz mi się Ty i to, że przynajmniej kiedyś chociaż trochę starałaś się mnie słuchać i czasem nawet dawałaś mi słuszne rady, choć czasem może się z nimi nie zgadzałem, po czasie wiem, że wiele z nich było jednak słusznych...
3 lata(1096 dni = 26304,37 godzin = 1578262 minut)