Złote ciepło wspomnień przelewa się przez deszczową codzienność.
Przede mną biel.
Jesienna melancholia jak zwykle rozkwita.
Niedługo zaowocuje?
Szukam siły do tego tak zwanego życia.
Proszę i otrzymuję.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki,
spełniam pragnienia.
Mogę wszystko.
Oprócz ogarnięcia się.
Nie robię nic, bo nie potrafię.
I nie znajduję sprzeczności w tym.
Co ze mnie za człowiek?
A może właśnie - Człowiek?
Słownik jest zdecydowanie zbyt ubogi by określić wszystko.
Tradycyjne smęty na jesienny wieczór.