Gdy wiatr spławiał ostatnie pomruki promieni słonecznych za horyzont, targnęła firanę, by móc po raz kolejny utkwić bezwiednie wzrok w odległą ciemnię. W głowie układały jej się zbitki słów, które zamierzała przelać na papier. Pomyślała, że napisze dziś, bo jutro może za późno być. Cholera jak jej chyba wszystkie tkanki dobitnie to ostatnio odczuły.
"Kochany Tato,
piszę choć to nieracjonalne, nieprzyzwoicie nierozsądne i niedorzeczne. Miałam problem z zaadresowaniem listu, bo tak naprawdę ciężko mi określić gdzie teraz jesteś, więc pomyślałam, że wyśle go balonem, z Twoim imieniem i nazwiskiem. Ktoś może będzie uczciwy i Ci go dostarczy.
Nie wiem od czego zacząć, jest tego mnóstwo. Nie ma Cię raptem dwa tygodnie, a ja mam Ci tyle do opowiedzenia. Mam nadzieję, że czasem słuchasz jak do Ciebie każde z nas mówi, a zwłaszcza ja gdy przychodzę na cmentarz, bo z racji tego, że mówię na głos, ryzykuję tym, że ktoś będzie chciał mi wlepić żółte papiery. Szczególnie, gdy usłyszy jak pytam Cię gdzie jest teczka z TUWu czy co to za zapiski przy Twoim biurku, a Ty przemilczasz sprawę.
Wiesz ciągle się denerwuję, nie może ze względu na to, że jestem wykapaną córeczką tatusia, ale dlatego, że wiele nie rozumiem jeszcze i za każdym razem jak chcę przyjść do Ciebie, żebyś mi coś wytłumaczył, to Ciebie nie ma. Boję się wracać do domu, bo za każdym razem jest puściej i ciszej. Nikt w sobotę nie ogląda muzycznych programów. I wiesz co jeszcze? Nikt nie przychodzi do mnie do pokoju powiedzieć 'Nusia dobranoc, tylko nie prześpij jutro całego dnia', albo nie woła, żeby pokazać mi kolejną 'niesamowitą' rzecz.
Tak sobie myślałam, że nie powinnam Ci za bardzo zawracać głowy i za dużo pisać, więc słowa dobieram pulsującą krwią, mimo, że myśli mam kompletnie niejednolite, poczochrane, niepoukładane. Mam nadzieję, że pamiętasz, że obiecałam Ci, że będziemy silni. I powiem Ci, że nawet lubię, gdy muszę być w domu ręką, nogą i głową, ale nie gdy w rezultacie jestem lewą ręką, złamaną nogą i głową, w ktorej szaleje migrena. Wiesz dlaczego? Ostatnio tak było, bo nie byłam silna. Nie wiem czy to widzisz, ale każdy z nas po kryjomu gdzieś płacze. Taka jest prawda. I każdy po kolei przywołuje Ciebie do porządku, żebyś jednak do nas wrócił.
Wiesz co jeszcze chciałabym Ci powiedzieć.. Nie wiem czy te cholerne zlepki knota i ognia coś dają, podpalam je regularnie, choć wydaje mi się to durne. Cholera teraz wszystko wydaje mi się bezczelnie głupie i durne. Pójdę mimo to grać dalej tę sztukę. Bij brawa, gdziekolwiek teraz jesteś.
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze, że trzymasz się zdrowo i nowi sąsiedzi są tak sympatyczni jak tutaj. Oni też za Tobą tęsknią. Pani Krysia bardzo pomaga mamie, Krzysiek jeździ dalej na żużel, chociaż pewnie się wkurza, że nie może się dodzwonić do Ciebie z wynikami, a Pani Celinka biadoli tak jak zawsze.
Wiesz, że Kocham Cię i brakuje mi Ciebie tak niewytłumaczalnie.
Córcia
P.S. Tylko nie mów mamie, że Kuba pali papierosy, bo wiesz jak się zezłości.
PP.S. Mam nadzieję, że tam gdzie jesteś jest Youtube, bo wysyłam Ci link do piosenki, którą tak bardzo lubisz.
Potem pomyślała, że słowa milkną na białej kartce, nienazwaniem tego co boli, a umiera tak jakby nigdy nie istniało.