Dziewczyna patrzy w jakieś dziwne lustro,
Które nie ukazuje jej jako bóstwo
Widzi w nim diabła i zdrętwiała stoi
Wygląda na to, że czegoś się boi
Może to prawda ją tak przeraziła&
Dziewczyna w zwierciadle swe wnętrze zobaczyła!
Nie była w nim piękna, jak zawsze marzyła
Więc z nerwów o ziemię magiczne lustro zbiła!
Wszystkie odłamki w szafce schowała
Gdyż patrzeć w te zwierciadło już nigdy nie chciała
Prędko makijażem urodę poprawiła,
Wyciągnęła z szafy suknię i na siebie włożyła&
Z lękiem wzięła w dłoń lusterko małe
I jak dawniej w odbiciu była ideałem&
Dumna i pewna siebie dziewczyna
Ze szczęścia nagle śmiać się zaczyna
Wyciąga z szafki kawałek zwierciadła&
Lecz co to?! Twarz jej całkiem już zbladła...
Nie wie dlaczego znów brzydka się stała
Przecież o urodę tak bardzo zawsze dbała&
Łza jej z oka poleciała&
Dziewczyna wreszcie oprzytomniała!
Stwierdziła otwarcie, że złą jest osobą
I zaczęła budować wizerunek na nowo&
"nie szata zdobi człowieka"
Minęła noc...
Z nią wszystkie sny,
Powrócił dzień...
A w nim my...
Odmienieni
W przestrzeniu czasu..
Zagubieni..
Stojący na drodze prawdy
zakłamani...
Bez żadnej skazy...
Załatani...
jakby w krzywym zwieciadle!
Tak, to my... Zmęczeni monotonią życia
bo to co dobre to żadziej się przydarza
bo to co dobre to nie trwa wiecznie
bo to co dobre jest najważniejsze
a zarazem nie możliwe
nie do osiągnięcia
nie do chwycenia
nie do zatrzymania na wieczność
przy sobie
tu , w sercu 