Po 3 dniach sprzątania swojego pokoju (i nie tylko) jestem na tyle zrezygnowana, że postanowiłam: czego dziś nie sprzątne- wyrzuce. Dokładnie tak, bo skoro wala się po ziemi to potrzebne mi nie jest. A ja osobiście mam dość potykania się o wszystko. Wczoraj prawie się zabiłam.. 2 razy pod rząd. Najpierw spadłam ze schodów (bardziej zdziwinej siebie nie pamiętam), a potem zaplątałam się w prześcieradło i poleciałaaaaaaaam. W obu przypadkach, na szczęście, nic strasznego sobie nie zrobiłam.
Znalazłam swój zegarek, baterie do Nikolasa i bluzki, o których zapominałam. Jak? wyrzuciłam zawartość szafy na podłogę. :) okazało się również, że mam 5 kostiumów. Może wreszcie pomyślę o basenie...?