Pórba ruszenia Biwusia :)
fot. Dorota Klinowska
1 tydzien szkoły po feriach minął, nie ma co, nauki w brud.
Szykuje się bardzo pracowity miesiąc, co owocuje nieprzespanymi nocami.
Brak czasu na cokolwiek, tak to kocham </3
Czwartkowe walentynki, jak to walentynki przesłodzone, ale całkiem ok.
Popołudniu do sklepu, dżis jak się obkupiłam ^^
Kurtka, zegarek, kolczyki, bluzka, torba, spódnica... :D
Piątek tak bardzo zajebiście, zwalony spr z historii, 2 bloki francuskiego tylko we dwie osoby </3
Potem fryzjer, no niby tylko końcówki do podciącia, ale coś jednak nie pasi.
Chora, chora oczywiście chora, już 2 tydzień. Dlatego do Hucuła tylko na jazdę :<
Przyszłam, wczyściłam Dyma w tępie ekspresowym, pomiziałam i jazda.
Masa ludu, 7 osób, jazda na Hebusie :)
Nie było źle, zawrotne tępo w kłusiei Pan Z co chwię :Natalia szybciej!
Hehe kłus ćwiczebny, anglezowany, półsiad a to wszystko bez strzemion </3
Galop na prawo bardzo prawidłowo, na dobrą nogę i bez zatrzymania :D
Na lewo tak kijowo, na koniec skoki.
Oj tam, że nie umiem skakać... A tak serio to coś mi nie idzie ostatnio. :/
Szybko do domu, ciepła kąpiel, odpoczynek i do kina z dziewczynami.
"Piękne istoty" tak bardzo me gusta, zakończenie nie me gusta więc trzeba się wziąść za czytanie książki <3
Proszę wakacje, proszę lato, proszę bo nie wyrabiam.