Wczorajsze popołudnie milutkie; bardzo emocjonująca gra, wylegiwanie się na lotnisku.. jest tak blisko do stanu idealnego, ale jednocześnie coś zaczyna się powolutku sypać, z resztą jak to zwykle jest w życiu. Mimo to mam nadzieję, że nie będzie to miało dużego wpływu na obecny stan rzeczy.
Czuję, jakby coś we mnie "rosło", dzieją się rzeczy, o których dawniej mogłabym sobie tylko pomarzyć. Ale jednocześnie powracają koszmary. Uderzają we mnie sny, tak rzeczywiste, i wszystko to w połączeniu stwarza wrażenie, jakbym żyła w kilku równoległych światach jednocześnie.
Wszystko, z czym się uporam, powraca w snach z jeszcze większą siłą. Niedobrze.
"Be who you want to be, always stand tall
Not gonna let you fall"