Jest taka piękna ballada Cata Stevensa "Morning has broken"...A zresztą to jeno luźne skojarzenie.Ktoś kto podarowal koc,pomógl mi przetrwać ową noc.To prawda,że dusilem mafiosa z Wolomina?Oka,wolę nie wiedzieć.Co to tak warczy,do jasnej cholery?Może nie powinienem zasypiać w sluchawkach.Nie,to nie to.To Stefański chrapie.Jak jego towarzysz w namiocie to wytrzymuje?W glowie mi szumi,co oznacza,że muszę się czegoś napić.Bez-al-ko-ho-lo-we-go.Podnoszę wzrok i widzę różniste ciecze na stole.Z tępawą nieco miną rozglądam się za czymś bez procentów...<czy obywatel w namiocie może się w końcu uciszyć?!>...ale bezskutecznie.Lapie mnie czkawka.Czekajcie...naprawdę przegraliśmy z Czechami?Bo z calego meczu pamiętam tylko odegranie hymnów i to,że ktoś mnie chcial zlinczować kiedy po raz 122 zapytalem kiedy grają Wlosi.Może w tym kubeczku cosik znajdę?Tylko dajta mi się skupić.PRZESTAŃ CHRAPAĆ,HAMULCU!!!