i co zrobić, kiedy wszystko znowu wraca? to okropne uczucie samotności. wszystko się pozmieniało i chyba już nigdy nie będzie tak samo. jestem taka przygnębiona.. zagubiona.. sama nie wiem co z sobą zrobić. chcę tylko, żeby było dobrze.. znowu zamykam się w sobie. powodzenia teraz życzę ludziom, którzy będą chcieli ze mną normalnie porozmawiać. nie mam zamiaru już niczego mówić. najwyżej.. nieważne. nie mam siły tak dłużej. to wszystko jak na tą chwilę mnie wyczerpuję. ja tak nie mogę.. ciągle siedzę cicho i z dnia na dzień wszystkiego mi się odechciewa, poważnie. nie chcę chodzić do szkoły.. nie chcę wychodzić z domu.. chcę być tylko sama.. tak chyba będzie lepiej dla wsztkich.. nie chcę być jak zawsze raniona, nie znoszę tego, nie znoszę tego, że coś mnie boli, że nie umiem sobie z niczym poradzić, bo tak naprawdę jestem beznadziejna.. jestem nic niewartym człowiekiem. jestem nikim.. tak, dokładnie. nikim. cholera.. ciągle patrzę na ten przeklęty telefon, choć dobrze wiem, że nic tam nie ma. dlaczego znowu robie sobie te głupie nadzieje? dobrze wiem przecież, jak bardzo mnie to boli. nie mogę tak dłużej, nie potrafię.. od tej pory nie mam już z kim rozmawiać. dziś to dopiero do mnie dotarło. dam sobie radę sama.. a może nie.. kto wie.. nawet nie wiem o czym myśleć. ciągle wracam do czegoś, co wywołuje u mnie płacz. najchętniej chciałabym gdzieś wyjechać na kilka dni, tydzień.. by odpocząć, przemyśleć wszystko.. żeby w końcu do mnie dotarło to, jak jest i to, co się ze mną dzieję. niestety muszę wytrzymać miesiąc i będą wakację. mam nadzieję, że wytrzymam. może pewien plan wypali, ale na aktualną chwilę to nie wiem. nie chcę, żeby tak było, nie mogę.. nie znoszę tej cholernej ciszy, nienawidzę jej. jest źle, ale takim maleńkim, naprawdę najmniejszym pocieszeniem jest to, że może kiedyś się poprawi, że może za niedługo wszystko się ułoży.. nie mam pojęcia, czy tak będzie, ale bym chciała..
P.S. nie już, czy mogę komuś ufać..
nie piszę już, bo i tak za dużo napisałam. idę "coś" porobić.
do kiedyś.
dobranoc.