Ja i Johny napalony <3
Ah cóż to dzisiaj był za dzień...
Budzik nie zadzwonił o 5. O 6.55 dzwoni do mnie Ola z pytaniem gdzie jestem. Tym sposobem się obudziłam.
Kij że zawody miały się zacząć o 7.30, stwierdziłam pierdolę, jadę czym popadnie. Zerwałam się z łóżka, założyłam spodnie, bluzkę, bluzę, wrzuciłam do torby wczorajszą drożdżówkę <le śniadanie> i butelkę soku, potem pognałam na przystanek. Po kilku minutach wsiadłam w busa, wysiadłam na Nowym Kleparzu, pojechałam autobusem o 7.50 ( dzięku Bogu przesunęli zawody na 8 ) i taaaaak zdążyłam, nie wiedziałam że mogę dojechać do Szarego w 40 minut . Zrobiłam Kamilowi i Józkowi parę zdjęć moknąc przy tym. Po L-ce byłyśmy z Olą w kawiarence, standardowo zeżarłam szarlotkę
Potem w P zrobiłam zdjęcia Czekajowi i udałam się po kolejną szarlotkę
A po N-ce wróciłam do domu :P
Miliony zdjęć z obozu, wyczuwam zapas na długie lata
Do konia jakoś w tym tygodniu
Jutro do liceum śmiać się czy płakać