Tak wiec bawie sie w nieskonczonosc, a to i tak dopiero supermaly procent tego, co ten aparat czeka.
Ostatnia randka byla udana, przed dzisiejsza mam troche cykora.
I nie do konca mam ochote isc.
Jakos tak.. nie do konca.
Nie wiem czemu. Chyba zdalam sobie sprawe, ze pierwsza randka moze prowadzic do drugiej.
A ja moze wcale nie chce sie znowu w cokolwiek pakowac?
Mowia ''ryzykuj!'' ale jest tak wiele do stracenia..
Czas, zdrowie psychiczne, wspomnienia, dobra przyjazn.
Po co? Dla paru zdjec na facebooku?