Cóż... nic na to nie poradzę.
Ostatnio tak własnie wyglądam ->
Zaczęłam znów swoje życiopisanie. Na kartce w schludną, niebieską kratkę- i nie żałuje tych wszystkich powyrywanych.
Moje szczęście samo mnie odnalazło. I wyjatkowo mu na siłę nie pomagałam! Choć wyjątkowo dobrze idzie mojemu umysłowi zapominanie tego bólu po wbiciu noża w plecy (nie mylić z samymi momentami wbicia- nabytego doświadczenia się nie traci)
I jest mi z tego powodu bardzo wszystko jedno, że jestem "wrednom sukom".
To tyle. Ja- jestem ZŁA, wy- bądźcie DOBRZY.