Wspaniale jest mieć możliwość pojechać na wieś do babci, gdzie od jeziora dzieli nas pięć kroków.
Poza domem moich dziadków, który pamiętam sprzed lat, jest to zdecydowanie kolejne najpiękniejsze miejsce.
Łąki, pola, lasy, jeziora, konie. Tylko starych babcinych domków coraz mniej, za to coraz więcej Warszawskich krzyczących domów i coraz więcej ludzi na małej przydomowej plaży.
Z jednej strony rozumiem, że urok takich miejsc przyciąga miastowych, dla ktorych łowienie ryb i ogladanie rudych lisow nie jest codziennoscia. Z drugiej jest mi żal malutkiego miejsca na ziemi, które staje się coraz bardziej modne i niezapomniane -niestety.
I jakoś coraz mniej chętnie patrzę na coraz większe tłumy pod oknem. ;(