Ona czula sie niezrecznie patrzac na kartki papieru.
On ze smutkiem przygladal sie dziewczynie.
Jej ciekawosc byla ogromna... ,a ona sama okropnie podla.
Kiedy on wstal, ona zwrocila twarz swa ku sloncu...
Widzial dokladnie rozrysowany bol.
Spojrzal na nia.
Spojrzala na niego.
Zamarli.
Po ich policzkach poplynely ogromne krople.
Lzy.
Koniec. Tylko to slowo odbijalo sie w ich glowach.
Jak puste literki. Niczym echo. Bezdzwiecznie.
Ale czym byla ta milosc bez milosci prawdziwej?
Wszak, moze bez tej jedynej, tego jedynego.
Prowadzic siebie ku cierpieniu?
Czy odnalezc radosc?
Droga choc pelna bolu, uslana miloscia, nie boli.
Ale gdy milosc zabladzi, umiera dusza...
Gubia sie uczucia...
Uciekaja mysli...
Czym bylby czlowiek bez milosci?
Istota wolna, bez zmarwien, radosna.
A jakze pusta.
Wiec nie umieraj...wolnosci
zostan razem z miloscia.
Notka z 2009/12/03-Dojrzala (nie)milosc.
Jakos caly czas mam te slowa w swojej glowie...