tak jak to miałam prawie wenę, już jej nie mam.
zaczynają prześladować mnie dziwne myśli. mam nadzieję, że sobie pójdą, gdyż za wcześnie na nie.
zdjęcie oczywiscie z tych starszych, robionych przez Adzię.
zaczynam się coraz bardziej sypać. konkretniej - kolejny etap usychania. wszystkie zgięcia w dłoniach zaliczone. łydki prawie białe od wysuszenia [bywało gorzej, skóra nadal się trzyma]. twarz jeszcze jakoś ciągnie, ale wszystko zawdzięcza pielegnacji [jeżeli można to tak nazwać]. szkoda, że włosy nie mogą się tak przesuszać. soczewki chyba mi nawalają, nie wiem. zła strona i niewypróbowana firma. i być może mam dwutygodniówki, nie miesięczne. ale kto tam wie.
o jejciu, smutno się zrobiło :<
tyle myśli niepoukładanych... mogłabym prawie całą wieczność leżeć i rozmyślać, wyobrażać sobie różne rzeczy, zaś przez resztę czasu jeść marcepan oblany czekoladą bądź migdały.