"Znieczulica"
Jadę sobie tramwajem do centrum handlowego, żeby kupić prezent. Fajnie bo niedziela i maksymalnie pół tramwaju ludzi. Stoję sobie obok zepsutego biletomatu. Przeglądam facebook, ponieważ nie ma co robić.
Wtedy kątem oka, zauważam starszego pana, lat około 65, w pozycji w której wygląda jakby spał. Ładnie ubrany, czysty. Jednak zwrócił moją uwagę. Szybkie głębokie wdechy. Skórzana czapka na podłodze. Zdecydowałem, że podejdę.
Szturcham, pytam:
"Proszę pana, dobrze się pan czuje? Halo!"
Nie budzi się.
Proszę panią stojącą obok o wezwanie karetki. Fajnie bo już ostatni przystanek na trasie.
Ubieram nitrylowe rękawiczki, w międzyczasie myśliąc:
"Kurna, znowu ja." No dobra przyznam się, że wymsknęło mi się "kurna" troszkę na głos.
Rękawiczki są. Lewą ręką sprawdzam puls na prawej ręce. Drugą ręką dalej szturcham i pytam głośniej czy mnie słyszy.
Puls tak ledwo, ledwo wyczuwalny, ale jest! Super! Obudził się, po uszczypnięciu skóry na barku.
Pierwsze pytanie:
"Co się stało?"
Odpowiadam z uśmiechem:
"Dobre pytanie"
Tutaj zaczynam SAMPLE:
"-Jak pan się czuje?
- Trochę źle...
- Jest pan może na coś uczulony?
- Raczej nie.
- Dobrze. Przyjmuje pan jakieś leki? Czy leczy się pan?
- Nieeee...
- Jest pan na coś chory?
- Chyba nieeeee...
- Czy pił pan alkohol? Piwo, wódka? (Prosto z mostu spytałem, ponieważ po ostatniej odpowiedzi, uderzył we mnie zapach alkoholu"
- Paanie ja wódki nie mogę.
- Czy choruje pan na cukrzycę?
- Tssaaaa...
Tutaj skończyłem SAMPLE. Już było wiadomo co się dzieje. Powiedziałem, że sprawdzę w kieszeniach czy nie ma leku. Wymacałem kieszenie. Nie ma nic.
Pytam
"Ma pan leki? Insulina? Coś?"
W odpowiedzi usłyszałem, że pan nie chce się leczyć. Pomyślałem (szczerze) : debil. No ale w sumie nie moja sprawa.
Słyszę odgłosy:
"PIJAK"
"JEBIE WÓDĄ"
"PEWNIE MENEL" - menel raczej ładnie się nie ubiera :/
No ale wracjąc do pana.
W sumie to nic oprócz rozmowy i trzymania go w świadomości nic nie mogłem zrobić.
Spytałem gdzie jedzie. Odpowiedź była zaskakująca, ponieważ chciał jechać na inny koniec miasta, ale wsiadł do pierwszego lepszego tramwaju. Jechał w nim, niemal nieprzytomny, około 45 minut. Nikt nie podszedł i nie spytał co tam jak tam.
Ostatni przystanek akurat mój. Karetka jedzie. Już słychać. Ja się śpieszę. Wołam motorniczego, żeby siedział przy panu, dopóki karetka nie przyjedzie. Więc wysiadam. Akurat karetka przyjechała.
Dobrze się skończyło. Pan pewnie żyje. Ja kupiłem prezent.
Dlaczego mam większe "szczęście" do udzielania pomocy niż do znalezienia sobie dziewczyny? -_-
Inni zdjęcia: Egipt pełen polaków bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24