najśmieszniejsze chyba jest to, że wcale nie czułam się jak na obozie, a miomo to był to najlepszy zorganizowany wyjazd na jakim byłam. każd dzień był właśnie taki, jaki powinien być.
spanie do 13, plaża, basen, obiad, fajka, kolacja, zoo. genialny Paryż, Barcelona, Disneyland, Monako, Czechy, bułki za 30 tys. euro, Andrzej, Koza, krzesła w basenie, windy, doktor skręt i reszta rzeczy, o których nie pamiętam.miło jest poznać tylko trójkę osób ze swojego obozu i to w ostatni dzień.
kocham Polskę, za granicą.