Czas się dyskretnie uzewnętrznić.
Przez małe, drewniane drzwi wchodzę do własnego raju. Próbuję, przyprawiam, nastawiam i mieszam. Delektuję się każdym zapachem, przenoszę się co rusz w inne miejsce. Na wprost, na małym stołku stoi stara centryfuga (odziedziczona po prababci). Po lewej stronie duży, kamienny piec. Często piekę w nim przepyszny chleb na własnym zakwasie. Widzisz ten majeranek? Powąchaj jak pięknie pachnie...
Wiesz, że wczoraj zaprawiłam wszystkie wiśnie z ogrodu? Muszę pamiętać, aby jeszcze dziś zanieść je do podwórkowej piwniczki. Uwielbiam tam chodzić w parne lato. Zupełna ciemność, przyjemny chłód i cisza. Podobno żyły tam kiedyś nietoperze, które małym dzieciom wplątywały się w włosy. Dziś nie ma nietoperzy...są przetwory i wielki balon z winem.
Oho! Podwórko zrobiło się całkiem szare. To znak, że wędzarnia poszła w ruch i wiemy co będzie dziś na kolację.
Nie wiem ja Ty
Czuję prawdę w tym wszystkim...
Nie umiem inaczej marzyć
Tylko tak...prawdziwie