Wszystko umiera z smutkiem i żałobą,
choć tylko zmianą kształtu jest skonanie,
bo chociaż wszystko zmarłe zmartwychwstanie,
nie zmartwychwstanie nic już nigdy sobą.
Cóż, że w tysiącu kształtów moje ciało,
z tysiąca zmarłych kształtów w jedno zlane,
dawne, jak ziemia dawna, będzie trwało
do końca ziemi?... Ja nie zmartwychwstanę.
Łamiąca myśl jest, że ludzie tak muszą
ginąć, jak ginie zwierzę i roślina;
że to, co we mnie nazywa się duszą,
to jest czująca i myśląca glina...
__________________________________________________
Dziś humor mam wprost doskonały, możecie mi wierzyć! Powydurniałam się z dziewczynami, zjadłam zabójczą kolację o 21.00, zaliczyłam PO na 6 (nawet bez dekoltu).
I w tym stanie, stanie względnego spokoju i zadowolenia chciałabym udowodnić Wam, że to nie piękne słowa i nastroje depresyjne rządzą tą stroną i moim życiem.
Teraz nareszcie mogę Wam udowodnić, bez palącej niemocy i bezsilności, jak bardzo mam rację. Że to nie wydumana pożywka dla początkujących psychologów, a najzwyklejsza w świecie, racjonalna obserwacja.
Tyle tytułem wstępu. Uśmiechnąć się, mimo wszystko, jakoś nie mogę...
...bo jak się uśmiechać, na podobny widok? Wszystko jest tak powierzchowne! Muszę się przyzwyczaić, że to pozory trzymają nasze życie w ryzach. Gdybyście raz chcieli się przyglądnąć prawdzie, co ja czynię z masochistycznym upodobaniem... gdybyście raz chociaż chcieli zobaczyć, co jest za woalem uprzejmości , uśmiechu i ciszy...
Nie. Nie potrafię tego wyrazić słowami. Nie mogę wyrazić, jak bardzo na dwóch płaszczyznach toczyłoby się Wasze życie. Jak bardzo musielibyście się zamknąć, by na nowo stworzyć fundamenty siebie.
To wręcz śmieszne, że parę spraw w ogóle przestałoby istnieć. Czasem nawet tych, bez których nie wyobrażamy sobie teraźniejszego i dalszego życia.
Spojrzeć tak, by nic nie umarło? Niewykonalne. Jak u Tetmajera - odrodzi się, owszem, ale nigdy tak samo.
Co za los, umierać o zmierzchu i odradzać ze świtem. Zakładać znoszony płaszcz starego życia i wciąż nie mieć czasu, by cokolwiek zmienić. Uciekłabym w sen, ale.... nie mam czasu.
I znów się boję, że kiedy będę miała szansę znów stać się sobą... kim będę? Nie mam czasu być.
Wciąż się odbywam.
Aale.. czysta kartka to nowe możliwości. Perspektywy, wizje, pomysły. Dam sobie radę :)
! -> :)
Słuchajcie, nawet mam chęć kogoś pozdrowić!
Agnieszekę - za to, że po prostu jest.
Basię, Ell, Olęp, Kasiex - za dzisiejsze.... hem... ćwiczenie na dyplom z fortepianu. Wkrótce na Youtube ;)
Piotrków - ludzi, którzy dbają o mój uśmiech i ciepełko w sercu. Bez których nie byłoby tej iskierki mnie niewemnie.
___________________________________________________
...I jedna mi już tylko wiara pozostała:
Że konieczność jest wszystkim, wola ludzka niczym -
I jedno mi już tylko zostało pragnienie
Nirwany, w której istność pogrąża się cała
W bezwładności, w omdleniu sennym, tajemniczym
I nie czując przechodzi z wolna w nieistnienie.